Fundamentów ciąg dalszy.
Data dodania: 2014-08-19
Dzień był pracowity - nadwyrężyłem chyba wiązadło w kolanie (ja, fan roweru). No ale pustaki swoje ważą a rozładowanie 900 sztuk swoje robi, nawet w czwórkę. Końcowe trzy palety rozładował już kuzyn, mój Syn chrzestny. Młody piłkarz to kolana ma mocniejsze :) Ja robiłem za starszego betoniarkowego.
Stanęły już trzy ściany. Co godzinkę lekko nas polewało po kilkanaście minut, ale na plecy opalone na wściekłą czerwień to świetna ochłoda. Jutro postaramy się zamknąć ten etap. Pogoda z pewnością dopisze.
No i fotki:
Łorkujące łomeny - jak to mówią polonusi:
Trochę reklamy - powiesiłem w końcu banner:
Rzeźba jest, z masą krucho:
Podobnie się skupiam jak gram - znaczy skupienie dobra rzecz w każdym fachu:
Chłopaków szczerze polecam, robią głównie wykończeniówkę, solidnie, w dobrej cenie i bez akcji pod tytułem "będzie dobrze, szefie" ;)
Powiem tak: jeśli chodzi o mnie, wybór bloczków zamiast lanych w szalunek ławic to był strzał w dychę. Swoje ważą i unosić się nieco trzeba, ale kosztowo to najlepsze rozwiązanie. Szalunek do wynajęcia drogi, a robienie go z desek z lasu to prosta droga do krzywych ścian. Niby pod ziemią, ale i tak krzywe.
Deszczu trochę dzisiaj było, ale lekki i rzadki, prawie dla ochłody.
Zanabyłem też tablicę, jutro zawiśnie.
Ściana jest szczerbata - w przerwach będą kratki do wentylacji przestrzeni podpodłogowej. W domu z taką przestrzenią (crawl space) to konieczność. Kratki można kupić na wymiar (wersja dla kasiastych) albo zrobić samemu (wersja dla oszczędnych).
Dzisiejszy finisz:
Pamiętajcie - na budowie zawsze powinniście mieć fajki i piwo dla murarza:
Szczerbata ściana od góry:
Wariacja na temat wczorajszej miarki:
Zakupiłem też dysperbit do izolowania ścian i pędzle dla malarza (zapewne będę to ja)
Powoli kończę etap ziemny. Oczyszczalnię ścieków i GWC zostawiam sobie do kopania jak będzie więcej dni słonecznych - pewnie we wrześniu. Bo to na skarpie i koparkowy by miał raczej marne szanse na przyczepność. Jest to, moim zdaniem, etap najbardziej nieprzewidywalny - nie da się przewidzieć godzin pracy koparki i wyliczyć dokładnie piasku, żwiru i zasypki do odwodnienia. Liczenie materiałów na konstrukcję i izolację to przy tym aptekarska robota.
Mam też coraz więcej chętnych do oglądnięcia jak to będzie wyglądało za dwa-trzy tygodnie. Ciekawie być pionierem, zwłaszcza na "murowanym" Podhalu. No i ostatnie zaskoczenie - dom wyznaczony sznurkami wydawał się mały, projekt też mieści się w kategorii domów małych a po wybudowaniu tych ścianek, stwierdziliśmy z chłopakami, że to jednak kawał chałupy będzie.
Stanęły już trzy ściany. Co godzinkę lekko nas polewało po kilkanaście minut, ale na plecy opalone na wściekłą czerwień to świetna ochłoda. Jutro postaramy się zamknąć ten etap. Pogoda z pewnością dopisze.
No i fotki:
Łorkujące łomeny - jak to mówią polonusi:
Trochę reklamy - powiesiłem w końcu banner:
Rzeźba jest, z masą krucho:
Podobnie się skupiam jak gram - znaczy skupienie dobra rzecz w każdym fachu:
Chłopaków szczerze polecam, robią głównie wykończeniówkę, solidnie, w dobrej cenie i bez akcji pod tytułem "będzie dobrze, szefie" ;)
Powiem tak: jeśli chodzi o mnie, wybór bloczków zamiast lanych w szalunek ławic to był strzał w dychę. Swoje ważą i unosić się nieco trzeba, ale kosztowo to najlepsze rozwiązanie. Szalunek do wynajęcia drogi, a robienie go z desek z lasu to prosta droga do krzywych ścian. Niby pod ziemią, ale i tak krzywe.
Deszczu trochę dzisiaj było, ale lekki i rzadki, prawie dla ochłody.
Zanabyłem też tablicę, jutro zawiśnie.
Ściana jest szczerbata - w przerwach będą kratki do wentylacji przestrzeni podpodłogowej. W domu z taką przestrzenią (crawl space) to konieczność. Kratki można kupić na wymiar (wersja dla kasiastych) albo zrobić samemu (wersja dla oszczędnych).
Dzisiejszy finisz:
Pamiętajcie - na budowie zawsze powinniście mieć fajki i piwo dla murarza:
Szczerbata ściana od góry:
Wariacja na temat wczorajszej miarki:
Zakupiłem też dysperbit do izolowania ścian i pędzle dla malarza (zapewne będę to ja)
Powoli kończę etap ziemny. Oczyszczalnię ścieków i GWC zostawiam sobie do kopania jak będzie więcej dni słonecznych - pewnie we wrześniu. Bo to na skarpie i koparkowy by miał raczej marne szanse na przyczepność. Jest to, moim zdaniem, etap najbardziej nieprzewidywalny - nie da się przewidzieć godzin pracy koparki i wyliczyć dokładnie piasku, żwiru i zasypki do odwodnienia. Liczenie materiałów na konstrukcję i izolację to przy tym aptekarska robota.
Mam też coraz więcej chętnych do oglądnięcia jak to będzie wyglądało za dwa-trzy tygodnie. Ciekawie być pionierem, zwłaszcza na "murowanym" Podhalu. No i ostatnie zaskoczenie - dom wyznaczony sznurkami wydawał się mały, projekt też mieści się w kategorii domów małych a po wybudowaniu tych ścianek, stwierdziliśmy z chłopakami, że to jednak kawał chałupy będzie.