Wykańczamy (się)
Taśma z Hameryki kosztowała mnie prawie 900 zł, mogłem kupić flizelinę i sporo zaoszczędzić, ale nie spotkałem nikogo, kto by narzekał na pękające ściany po tej taśmie, a opinii negatywnych o flizelinie jednak trochę było. Pod taśmę szła zaprawa Vario, a na taśmę, jako wykończenie zielony sheetrock - też droższy niż inne rozwiązania, ale chłopaki polubili go od razu. Łatwa aplikacja i fajne czyszczenie.
Taśmę przed aplikacją należy zamoczyć. Zrobiliśmy nią wszystkie łączenia płaskie i narożniki wewnętrzne - właśnie za te narożniki pokochali ją moi tynkarze.
W tym czasie ja i Tata przykręcaliśmy do skosów na poddaszu płyty z pianki PIR "Thermano". Są grube na 12cm i pokryte dwustronnie paroizolacją aluminiową. Ciągłość paroizolacji można zachować tylko poprzez zaklejenie łączeń taśmą, folia ze ścian pionowych została naciągnięta na płyty z zakładem 50cm i zaklejona taśmą. Płyty przykręcaliśmy 20cm wkrętami do krokwii, rolę podrzymania pełniły łaty pod płyty KG. W łatach najpierw nawierciliśmy otwory a następnie leciał wkręt.
Zaczęło się malowanie. Najpierw grunt biały "Śnieżka" a na to biała farba. Wyjątek to pokoje potomstwa - córcia zażyczyła sobie najpierw muślinowy - od razu zapytałem jak brzmi normalna nazwa takiego koloru: okazało się że to taki różowy ale nie całkiem, w końcu jednak stanęło na "pomaranczowym". Syn, jak to chłop, powiedział zielony. Na pytanie Żony o odcień, powtórzył, że ma być zielony. Po zakupie nawet nie chciał oglądać wiaderka, zapytał tylko czy zielony. Znaczy - geny ma bardzo męskie :) A oto rzeczony "pomaranczowy":
Zmienił się też plan w międzyczasie: robimy cały dom od razu, nie będziemy się bawić w mieszkanie w parterze i wykańczanie. Czyli poleciała pożyczka (była w założeniach do planu budowy).
Tata przez cały czas walczył ze schodami - wangi wycinał przy pomocy specjalnego narzędzia z firmy ZTS (zrób to sam):
Schody mialem też narysowane w 3D w programie sketchup więc było dość łatwo po odpaleniu laptopa na budowie zorientować się co i jak. Wyszły bardzo fajnie - stopień nie jest za szeroki - ma 23cm ale wysokość: 16,7cm to już pełny komfort. Niestety muszą być zabiegowe, ale już się przyzwyczailiśmy. Na razie z braku kasy będą stopnie ze starych parapetów i płyt MFP. Obijemy to jakąś starą wykładziną, jak zapamiętałem z Irlandii. Z czasem będzie dąb i szuflada pod każdym stopniem.
Jak widać z lewej strony, nie ma tu klasycznej ściany - pomiędzy słupkami konstrukcji będą półeczki na książki i płyty. Wszystko w bieli.
Po pomalowaniu nastąpiło panelowanie. W każdej paczce zawsze jest 8-10 paneli w dziesięciu wzorach, wystarczy posortować i można układać tak, że wychodzii jedna długa deska. U nas to "Świerk tatrzański" firmy Classen - od razu powiem, że panele w tym wzorze (a może i reszta z ofercie), aby zakładka była idealna, muszą mieć w stosunku do poprzedniego panela przesunięty wzór o 1,5cm w prawo. Widać to na tym zdjęciu:
Nie wszystkie zakładki są idealne, ale i tak nie widać łączeń.
W trakcie panelowania, wyglądu zaczęła nabierać też dolna łazienka - mniejsza. Pod płytki poszła guma "Mapegum WPS" a w narożniki taśma gumowa "Mapeband". Dodatkowo na wszystkie rurki mankiety gumowe, dzięki którym nie ma żadnej szpary w hydroizolacji.
Gumowanie podłogi zrobiliśmy dopiero po położeniu ścian i zafugowaniu:
Płytkowanie ścian było na raty, najpierw do kratkowanej mozaiki - nad nią poszła tylko jedna płytka i zostało do wyschnięcia - chłopaki obawiali się, że większa ilość płytek nad mozaiką po prostu by ją zmiażdzyła.
Płytki jakieś hiszpańskie, wzór Tokio cośtam.
Na podłodze leżą natomiast drewnopodobne. Zdjęcia chwilowo brak.
Jutro dokończymy malowanie i podłogę - został salon, wiatrołap i kuchnia. Od wtorku możnaby meblować, ale ciągle nie ma tego nieszczęsnego prądu. Nie tracę jednak wiary, że przed końem roku zamieszkamy i mój szef (czyli x. proboszcz) będzie mógł z okazji kolędy poświęcić nasze gniazdo. Taki był plan 6 miesięcy temu, i jakoś nie mogę uwierzyć, że się nie powiedzie.