Pierwsze ścianki
Data dodania: 2014-08-18
Jak przewidziałem, tak było: po zalaniu ław lało trzy dni - nie musiałem więc polewać ław. Sobota i niedziela słoneczne - działka przeschła i dziś Pan z pustakami na fundamenty nie musiał się zakopywać w trawie. Trudniej miał dostawca płyt MFP - bo auto tylko z napędem na tył. Ale daliśmy radę. W związku z rozładunkiem płyt i dość późnym przyjazdem pustaków murowanie właściwe wystartowało koło południa.
Najpierw należało pozbyć się "kozy" w przekątnych naszego domowego prostokąta. I tu moja licealna miłość do geometrii okazała się pomocna. Potem to już właściwie formalność: szwagier z kolegą po prostu murowali a reszta chętnych miała fitness przy rozładowywaniu pustaków, obsłudze betoniarki i przebieżkach z taczką pełną zaprawy.
Szwagierki przy robocie:
Inwestorka i zajęcia fitness ("styl na pustaka") - uważa zresztą, że masę już ma, więc pracuje obecnie nad rzeźbą:
Mierzenie precyzyjne:
Likwidacja "kozy":
Szanowna Inwestorka przy robocie:
Ekipa rodzinna:
Siłownia zmechanizowana - prądu użycza dobry sąsiad, podobnie wody, umowa w elektrowni czeka na podpis, woda będzie robiona niedługo wraz z utwardzeniem "wyrobu drogopodobnego" którym obecnie jeździmy:
Fundamenty będą markowe - muruje Marek a drugi Marek dowozi zaprawę i podaje pustaki:
Pełne skupienie fachowca:
Autoportret czyli selfie albo, jak to mówi kolega samojebka - innych raczej nie będzie, zawsze stoję po drugiej stronie aparatu:
Nawet przy czterech ludzikach na budowie niezbędnym sprzętem jest hi-fi stereo:
Płyty MFP są tańsze od OSB a zarazem lepsze w kwestii odporności na zginanie i zawilgocenie. Pójdą na cały dom - stropy, ściany i dach. Nie chciało mi się bawić w kupowanie dwóch typów.
Prawie cały dom już stoi - tylko w częściach. Brakuje jeszcze blachy na dach i płyt KG z rzeczy grubszych. Reszta to najkosztowniejsze drobiazgi :)
Dzień zakończył się optymistycznie - chyba w nocy nie będzie lało. Jutro na pewno nie ;)
Na koniec kilka pstryków, z pewnością zawieszę je na ścianach w nowym domu.
Plan na jutro? Być może uda się dokończyć murowanie i zaszalować wieniec. I tu jest zagwozdka: ostatnia wizyta pompogruszki kosztowała mnie remontowanie narożnika dachu stodoły sąsiada. Postaramy się jutro uniknąć zaczepienia w wąskim przejeździe. Sprawa druga - nie mniej ważna - muszę w końcu powiesić banner firmy, której właścicielka od ponad roku wysłuchuje cierpliwie moich pytań i udziela pomocy.
To dzięki blogom prowadzonym przez firmę Inez - http://www.blogibudowlane.pl/ - zdecydowałem się na szkielet i poznałem wiele szczegółów technologii. Pani Agnieszka jest bardzo kontaktowa i lubi dzielić się wiedzą, gdyby nie to, że stać nas na baaaaaardzo mały i oszczędny dom (jestem wrogiem kredytów - taki typowy górol z Podhala), "Inez" by z pewnością budowała nasz 400-metrowy pałac z wieżyczkami i fosą oraz garaż na Aston Martiny i Bentleye ;) A na poważnie - nie znam w tej chwili firmy z PL lub USA, która by tak dobrze prowadziła rejestrację swoich robót i dzieliła się wiedzą w sieci. Za darmo! A przeczytałem przez ostatnie półtora roku tysiące stron polskich i amerykańskich o tej tematyce. Jeśli szukacie firmy do budowy szkieleciaka, polecam!
Najpierw należało pozbyć się "kozy" w przekątnych naszego domowego prostokąta. I tu moja licealna miłość do geometrii okazała się pomocna. Potem to już właściwie formalność: szwagier z kolegą po prostu murowali a reszta chętnych miała fitness przy rozładowywaniu pustaków, obsłudze betoniarki i przebieżkach z taczką pełną zaprawy.
Szwagierki przy robocie:
Inwestorka i zajęcia fitness ("styl na pustaka") - uważa zresztą, że masę już ma, więc pracuje obecnie nad rzeźbą:
Mierzenie precyzyjne:
Likwidacja "kozy":
Szanowna Inwestorka przy robocie:
Ekipa rodzinna:
Siłownia zmechanizowana - prądu użycza dobry sąsiad, podobnie wody, umowa w elektrowni czeka na podpis, woda będzie robiona niedługo wraz z utwardzeniem "wyrobu drogopodobnego" którym obecnie jeździmy:
Fundamenty będą markowe - muruje Marek a drugi Marek dowozi zaprawę i podaje pustaki:
Pełne skupienie fachowca:
Autoportret czyli selfie albo, jak to mówi kolega samojebka - innych raczej nie będzie, zawsze stoję po drugiej stronie aparatu:
Nawet przy czterech ludzikach na budowie niezbędnym sprzętem jest hi-fi stereo:
Płyty MFP są tańsze od OSB a zarazem lepsze w kwestii odporności na zginanie i zawilgocenie. Pójdą na cały dom - stropy, ściany i dach. Nie chciało mi się bawić w kupowanie dwóch typów.
Prawie cały dom już stoi - tylko w częściach. Brakuje jeszcze blachy na dach i płyt KG z rzeczy grubszych. Reszta to najkosztowniejsze drobiazgi :)
Dzień zakończył się optymistycznie - chyba w nocy nie będzie lało. Jutro na pewno nie ;)
Na koniec kilka pstryków, z pewnością zawieszę je na ścianach w nowym domu.
Plan na jutro? Być może uda się dokończyć murowanie i zaszalować wieniec. I tu jest zagwozdka: ostatnia wizyta pompogruszki kosztowała mnie remontowanie narożnika dachu stodoły sąsiada. Postaramy się jutro uniknąć zaczepienia w wąskim przejeździe. Sprawa druga - nie mniej ważna - muszę w końcu powiesić banner firmy, której właścicielka od ponad roku wysłuchuje cierpliwie moich pytań i udziela pomocy.
To dzięki blogom prowadzonym przez firmę Inez - http://www.blogibudowlane.pl/ - zdecydowałem się na szkielet i poznałem wiele szczegółów technologii. Pani Agnieszka jest bardzo kontaktowa i lubi dzielić się wiedzą, gdyby nie to, że stać nas na baaaaaardzo mały i oszczędny dom (jestem wrogiem kredytów - taki typowy górol z Podhala), "Inez" by z pewnością budowała nasz 400-metrowy pałac z wieżyczkami i fosą oraz garaż na Aston Martiny i Bentleye ;) A na poważnie - nie znam w tej chwili firmy z PL lub USA, która by tak dobrze prowadziła rejestrację swoich robót i dzieliła się wiedzą w sieci. Za darmo! A przeczytałem przez ostatnie półtora roku tysiące stron polskich i amerykańskich o tej tematyce. Jeśli szukacie firmy do budowy szkieleciaka, polecam!