Zalety i wady szkieletu
Mieszkamy już pół roku więc trochę uwag się zebrało. Za co lubię szkielet?
szybko się nagrzewa w zimie - ściany nie nabierają ciepła
przy odpowiedniej izolacji, nie traci szybko ciepła
samo budowanie to bajka - czysto i szybko, odpady ogrzewają CWU (spróbujcie palić resztkami cegły :P )
pozwala łatwo na akcje typu spiżarnia w podłodze
futryny wewętrzne montuje się łatwo, można nawet nie kupować tylko wykonać z drewna konstrukcyjnego jak u mnie
prowadzenie instalacji proste, w razie awarii łatwa naprawa
łatwe przeróbki, nawet wstawienie nowego okna to chwila roboty
cieńsze ściany zewnętrzne przy tym samym współczynniku przenikania ciepła
szybka budowa - można mieszkać nawet po miesiącu
wełna topi się duuuuużo później niż styropian
Co może dokuczać - ja przywykłem:
akustyka - jeśli jest klasycznie (belka, taśma akustyczna, MFP, mata i panel) - słychać każdy normalnyy krok na górze - może pomóc wylewka albo fermacell
sprężystość struktury - wystarczy mocniej zamknąć drzwi a trzęsie się pół chałupy, jednocześnie przy trzęsieniu ziemi to zaleta bo się nie sypie od razu ;)
Więcej wad nie widzę. Myszy mi domu nie jedzą, a mieszkam w polach pod lasem. Korniki też nie. Wiatr - a wieje tak, że czasem nie można ustać przed domem, też mi chałupy nie porwał. Dom mam zaizoowany więc strata ciepła na poziomie 0,5*C co godzinę jest do zniesienia. Wentylację mam na razie bez odzysku.
* co do trzęsących się ścian: pół chałupy trzęsie się jednak przy bardzo mocnym trzaśnięciu drzwiami wejściowymi - które są dość ciężkie, bo "ciepłe" przy puszczeniu ich z 15 cm efekt trzęsienia to po prostu akustyka plus powietrze zamknięte w szczelnej chałupie - czyli ja to tak odczuwam, ścioany nie. Do uściślenia zmusił mnie jeden forumowicz na muratorze.