Trójecka
Data dodania: 2014-08-26
Dzień był pochmurny. Ale drobny deszcz to nie kłopot, nawet bywa fotogeniczny :)
Andrzej - szwagier ofkors - robi od dziś za Pana Majstra. Ściany rosną więc w oczach.
Dziewczyny pięknie i z przejęciem położyły trzecią warstwę maziajki.
Do ekipy dołączył także Teściu.
I Janusz - siostrzeniec szanownej Małżonki mej. To ten co stoi. Szwagra Tadka już poznaliśmy w poprzednim, odcinku.
Nawet Młody pomagał dziadkowi przy dobijaniu podłogi. Nikt nie obiecywał, że droga do posiadania własnego pokoju będzie lekka.
Teraz trochę techniki. Na poszycie kupiłem płyty MFP - są lepsze od OSB bo: lepiej znoszą wilgoć, mają włókna w kilku płaszczyznach więc są odporne na zginanie wzdłuż i wszerz, są tańsze. Płyty przykręcamy wkrętami, na kleju aby podłoga nie skrzypiała. Drugi strop będzie już na taśmach wygłuszających bo działają tak samo a są tańsze.
Płyty muszą być od siebie oddalone na około 3mm - aby mogły spokojnie zmieniać rozmiar w razie nabierania wilgoci z domu i aby nie tarły o siebie, bo będzie skrzypieć.
Piła ręczna to jedno z niezbędnych narzędzi. Podobnie jak kątownik.
Gwoździe do gwoździarki są: gładkie (niezbyt dobre wyjście ale tanie), karbowane do połowy i karbowane po całości (najlepiej trzymają). Kupiłem dużo gładkich bo zdjęcie poglądowe na allegro przedstawiało karbowane a ja głupi nie zapytałem. No ale nic to, dokupiłem karbowane, a gładkie pójdą na garaż. Ważne także aby wiedzieć, czy gwoździarka akceptuje takie z pełną główką czy z główką w kształcie "D".
Jak się robi jedną gwoździarką, ważne żeby mieć zapas prądu - czyli kilka baterii. No i gaz (jeśli gwoździe kupiono bez niego.
Narożnik, czyli korner zbijamy tak, aby z zewnątrz można było łatwo przybić płytę poszycia, a wewnątrz płytę gipsową.
Niestety jak mamy deszcz co parę dni, drewno przestaje wyglądać jak z reklamy tartaku.
W trakcie deszczu warto także zadbać o odpowiedni dach nad głową dla pilarza i w celu ochrony piły. Nasz, profesjonalny, wykonałem z Tatą w kilka minut ;) Siostra dowiozła parasol i zrobił się przytulny kącik kawowy.
Jak tylko zbiliśmy pierwszą ścianę, z racji ogromnej ilości osób na budowie (a to i tak ułamek rodziny) przystąpiliśmy do podnoszenia konstrukcji. Generalnie bułka z masłem - pod warunkiem posiadania odpowiednio dużej rodziny :) Zdjęcia pstrykał młody - dobrze, że był - bo byłyby nici z pamiątki.
Potem dobiliśmy belki podtrzymujące tymczasowo konstrukcję i przybiliśmy ścianę wzdłuż wyznaczonej na podłodze linii prostej licowanej oczywiście z linią ściany. Warto wspomnieć, że do lica ściany dobiliśmy deseczki, aby przypadkiem nie wypchać ściany za podłogę. Tylu krzepkich góroli, to i ryzyko jest.
W trakcie całej operacji, Inwestorka z moją Siostrą dzielnie trzymały ścianę.
Nadproże - u mnie skrzynka składa się z dolnej i górnej belki, pomiędzy którymi jest z jednej strony zbita z dwóch belek listwa, potem trochę miejsca na izolację, po włożeniu której dobijemy pojedynczą listwę.
Po ustawieniu kolejnej ściany i narożnika, wypionowaliśmy obydwie ściany i usztywnili belkami ukośnymi, aby nie zgubić pionowania.
Buduję pierwszy dom w życiu, i od razu w szkielecie - czyli systemi kompletnie wyśmiewanym w Polsce. Dlatego dmucham na zimne i najpierw dom postawiłem w komputerze. Pozwoliło mi to na zapoznanie się z niespodziankami i dodatkowo umożliwiło dokładne rozrysowanie każdej ściany i umieszczenie na wydruku każdego wymiaru i rysunku każdej ściany.
Na koniec dnia stanęły dwie ściany, a trzecią wystarczy podnieść z rana.
Jeśli czytasz tego bloga, i zastanawiasz się nad szkieletem to moje rady jak do tej pory:
Andrzej - szwagier ofkors - robi od dziś za Pana Majstra. Ściany rosną więc w oczach.
Dziewczyny pięknie i z przejęciem położyły trzecią warstwę maziajki.
Do ekipy dołączył także Teściu.
I Janusz - siostrzeniec szanownej Małżonki mej. To ten co stoi. Szwagra Tadka już poznaliśmy w poprzednim, odcinku.
Nawet Młody pomagał dziadkowi przy dobijaniu podłogi. Nikt nie obiecywał, że droga do posiadania własnego pokoju będzie lekka.
Teraz trochę techniki. Na poszycie kupiłem płyty MFP - są lepsze od OSB bo: lepiej znoszą wilgoć, mają włókna w kilku płaszczyznach więc są odporne na zginanie wzdłuż i wszerz, są tańsze. Płyty przykręcamy wkrętami, na kleju aby podłoga nie skrzypiała. Drugi strop będzie już na taśmach wygłuszających bo działają tak samo a są tańsze.
Płyty muszą być od siebie oddalone na około 3mm - aby mogły spokojnie zmieniać rozmiar w razie nabierania wilgoci z domu i aby nie tarły o siebie, bo będzie skrzypieć.
Piła ręczna to jedno z niezbędnych narzędzi. Podobnie jak kątownik.
Gwoździe do gwoździarki są: gładkie (niezbyt dobre wyjście ale tanie), karbowane do połowy i karbowane po całości (najlepiej trzymają). Kupiłem dużo gładkich bo zdjęcie poglądowe na allegro przedstawiało karbowane a ja głupi nie zapytałem. No ale nic to, dokupiłem karbowane, a gładkie pójdą na garaż. Ważne także aby wiedzieć, czy gwoździarka akceptuje takie z pełną główką czy z główką w kształcie "D".
Jak się robi jedną gwoździarką, ważne żeby mieć zapas prądu - czyli kilka baterii. No i gaz (jeśli gwoździe kupiono bez niego.
Narożnik, czyli korner zbijamy tak, aby z zewnątrz można było łatwo przybić płytę poszycia, a wewnątrz płytę gipsową.
Niestety jak mamy deszcz co parę dni, drewno przestaje wyglądać jak z reklamy tartaku.
W trakcie deszczu warto także zadbać o odpowiedni dach nad głową dla pilarza i w celu ochrony piły. Nasz, profesjonalny, wykonałem z Tatą w kilka minut ;) Siostra dowiozła parasol i zrobił się przytulny kącik kawowy.
Jak tylko zbiliśmy pierwszą ścianę, z racji ogromnej ilości osób na budowie (a to i tak ułamek rodziny) przystąpiliśmy do podnoszenia konstrukcji. Generalnie bułka z masłem - pod warunkiem posiadania odpowiednio dużej rodziny :) Zdjęcia pstrykał młody - dobrze, że był - bo byłyby nici z pamiątki.
Potem dobiliśmy belki podtrzymujące tymczasowo konstrukcję i przybiliśmy ścianę wzdłuż wyznaczonej na podłodze linii prostej licowanej oczywiście z linią ściany. Warto wspomnieć, że do lica ściany dobiliśmy deseczki, aby przypadkiem nie wypchać ściany za podłogę. Tylu krzepkich góroli, to i ryzyko jest.
W trakcie całej operacji, Inwestorka z moją Siostrą dzielnie trzymały ścianę.
Nadproże - u mnie skrzynka składa się z dolnej i górnej belki, pomiędzy którymi jest z jednej strony zbita z dwóch belek listwa, potem trochę miejsca na izolację, po włożeniu której dobijemy pojedynczą listwę.
Po ustawieniu kolejnej ściany i narożnika, wypionowaliśmy obydwie ściany i usztywnili belkami ukośnymi, aby nie zgubić pionowania.
Buduję pierwszy dom w życiu, i od razu w szkielecie - czyli systemi kompletnie wyśmiewanym w Polsce. Dlatego dmucham na zimne i najpierw dom postawiłem w komputerze. Pozwoliło mi to na zapoznanie się z niespodziankami i dodatkowo umożliwiło dokładne rozrysowanie każdej ściany i umieszczenie na wydruku każdego wymiaru i rysunku każdej ściany.
Na koniec dnia stanęły dwie ściany, a trzecią wystarczy podnieść z rana.
Jeśli czytasz tego bloga, i zastanawiasz się nad szkieletem to moje rady jak do tej pory:
- zapytaj siebie co bardziej lubisz - mi chęci na mury nigdy nie przyszły, a po wymurowaniu ścian z bloczka definitywnie nie wyobrażam sobie, że miałbym murować jeszcze resztę, robota jest brudna, mokra, ciężka, przy drewnie trzeba myśleć (piszę o laikach jak ja, szwagrowie działają automatycznie) ale jest lżej i czyściutko (jeśli nie leje)
- jeśli budujesz gospodarczo to cenowo jeśli chodzi o materiały, wyjdzie podobnie (liczyłem w excelu) natomiast czasowo - nie ma porównania, szkielet to inna klasa
- jeśli budujesz z firmą, prawdopodobnie będzie drożej - bo konkurencja w firmach szkieletowych mniejsza
- fundamenty to podstawa - muszą być idealne, a to znaczy, że zapewnienia murarza, że dwa cm to nie tragedia od razu olej i albo niech leje do milimetrów, albo zmień murarza
- fundament z bloczków jest bardziej opłacalny do szkieletu, bo dom lżejszy