Ciągle coś tam dłubię przy domu. Taras dostał dach - ale sezonowy.
Pierwsza koncepcja była na linkach i na oczkach. Wiatr zweryfikował to brutalnie. Zatem powstała koncepcja druga: konstrukcja drewniana i żagiel przykręcany do krokwi.
Na każdej krokwi leży płaskownik, który jest kręcony w trzech punktach do drewna poprzez materiał. Pierwsze huragany za nami. Nie dały rady :)
Zakupiłem stylowy kabel, oprawki i żarówki. Wygląda bosko. A dodatkowy zysk: likwidowali sklep i żarówki z 23 zjechały na 12 zł :)
Gosia polubiła schody. Przyszedł więc czas na bramkę bezpieczeństwa. Stare łóżeczko, w którym spał jeszcze tata Gosi :( , zostało dawcą ścianki. Pół godziny z piłą i wkrętarką dało efekt. Zaoszczędzić parę stów na wieczór, bezcenne :)
Bramkę wykonałem w warsztacie, który powoli zaczyna nabierać wyglądu :)
A na koniec - córka witająca tatę, po kolejnej udanej akcji ratowniczej w OSP ;)
Na początek z innej beczki: 1400 zł kosztował nas ten sezon grzewczy. Więc jeśli wpadłeś tu, bo szukasz pomysłu ogrzanie domu szkieletowego, mówię od razu: grzejniki z castoramy w drugiej taryfie dają radę. Pod warunkiem, że zainwestujesz w izolację ścian i dachu.
A teraz do tematu. Trawnik przed domem mam duży, głupio marnować tyle materiału na dobrą ziemię, więc zrobiłem kompostownik. Sześcian o krawędzi 1,2m. Ulokowałem go w narożniku pomiędzy domem a przybudówką. Następnie w ścianie przybudówki zrobiłem otwór i zamontowałem zsyp zrobiony z resztek płyt mfp (mam tego nadal dużo). Dzięki temu resztki z kuchni mogę wyrzucić bez wychodzenia z domu - ważne zwłasza w zimie.
W części warsztatowej przybudówki wstawiłem drzwi. Szwagier miał na strychu stare drzwi wejściowe i dał mi w prezencie. Dzięki temu w warsztacie mam jasno w trakcie pracy, i dłuższe deski można ciąć.
Ciągle jeszcze nie skończony. Brakuje półek pomiędzy słupkami i wieszaczków na narzędzia. Ale powoli już dłubię przy tym. Zamiast kupować kasetki na śrubki i inne gwoździe, zachomikowałem niezłą ilość słoiczków po Gosinych zupkach i deserach. Nadają się pierwszorzędnie.
W moim domowym biurze miałem niezły chaos. Zamówiłem więc u okolicznego meblarza białe płyty MDF przycięte i oklejone i powstał regał. Półki mają przekrój kwadratu o boku 33cm. Specjalnie, aby pasowały wkładki z Castoramy i Ikei, przystosowane do ichniejszych półek. Koszt: 560 zł plus wkręty konfirmaty ze starej szafy (tej, która została pocięta na półki do garderoby). Koszt w IKEI to 1080 razem z paliwem. W Castoramie nie dałoby się kupić na ten wymiar. Te z ikei mają natomiast grube boki, co przy wstawieniu trzech ich półek zmarnowałoby mi jakieś 25cm miejsca i wyglądało głupio. A tak, sami oceńcie:
Plan jest, aby były pod sufit. Tylko za planem nie nadąża kasa :) Życie.
A co do przyjemniejszej części życia, testowalim ostatnio batoniki czekoladowe.Dobre som :)
I po odbiorze :) Znaczy, mieszkamy legalnie.
Za domem natomiast, przed zimą powstała przybudówka. 5m x 4m, podzielona na pół. W części pierwszej będzie suszarnia bielizny na zimę, w drugiej mój mały warsztat do majsterkowania. Tu wersja bez blachy na dachu (za zimno) i bez elewacji (brak kasy). Ogarnęliśmy z Tatą temat w cztery dni. Za to kocham tę technologię.
Po otwarciu drzwi mamy dotychczasowy taras
A po prawej oba wspomniane pomieszczenia