Krótko
Panowie z zagęszczarką w 30 minut uwinęli się z dachówką i zacząłem zabawę w kamieniarza. Bardzo fajna i uspokajająca robota. Kamienie, jak już wspomniałem, mam jakiś metr pod trawnikiem.
Panowie z zagęszczarką w 30 minut uwinęli się z dachówką i zacząłem zabawę w kamieniarza. Bardzo fajna i uspokajająca robota. Kamienie, jak już wspomniałem, mam jakiś metr pod trawnikiem.
Bardzo spodobała nam się faktura płyt MFP pomalowanych lakierem. Oprócz szuflad na buty z pojedynczej płyty zrobiłem przesuwne drzwi do pomieszczenia gospodarczego. Zawieszenie zostało mi z szafy, rączka z niepotrzebnych drzwiczek kuchennych.
Reszta szafy została wykorzystana jako części garderoby.
Półki powstały przez przycięcie ścian szafy. Powiesiłem je na aluminiowych kątownikach - cena w castoramie: 6,5zł, na allegro 2,6 a w lokalnym sklepie 2,5. Kątowniki przykręciłem śrubkami... z wykręconych wentylatorów ze zużytych zasilaczy komputerowych (kiedyś zajmowałem się serwisem i śrubek mam masę). Są one szerokie z grubym gwintem - trzeba pod nie najpierw nawiercić dziurę ale za to trzymają lepiej niż zwykłe wkręty.
Aluminiowe listwy, które były listwami bocznymi w drzwiach szafy zamieniłem na uchwyty do wieszaków. Wystarczyło nawiercić co 3cm (mniej więcej) dziurkę wiertłem fi12 i voila:
Listwa ma 140cm i może być wykorzystana do końca, gdybym zawiesił ją w poprzek skosu, miałaby 120cm i byłaby jedna.
Bo cały myk polega na tym, że w taki sposób można było zawiesić dwie ;) a z resztek szafy, które zostały po wykonaniu półek do garderoby zrobiłem szafkę na szuflady z szafy.
Pomiędzy wiszącymi ubraniami wchodzi spokojnie dorosły człowiek. Nawet nieco szerszy, jak ja :)
Poddasze ma wysokość 150cm i jest tam graciarnia, lewa strona moja, prawa małżonki. Półki to moje młodzieżowe meble z czasów liceum i inne zdobyczne.
Ta cześć zajmuje jakieś 7m zachodniej części
Jest tu też modem do internetu i domowy serwer plików ze starego kompa. Na drugiej części są przewody od wentylacji, odpowietrzenie kanalizy wyprowadzone za ścianę i naczynko wyrównawcze. I trochę gratów. Fotka była nieostra, drugi raz mi się nie chce rozkładać schodów.
Dzisiaj natomiast był dzień pt: startujemy z chodnikiem. Szwagier zmieniał dach na warsztacie i dostałem w prezencie przyczepę starej dachówki - doskonała jako podkład pod chodnik do domu. Taczka, łopata, grabki i tak minął dzionek.
Biję się z myślami, czy to jeszcze ubijać zagęszczarką, bo właściwie z większych obciążeń to tylko ja będę po tym chodził. Na to pójdzie kolejna zdobycz: piach zebrany po zimie z wiejskich dróg (zbierająca go firma to mój koparkowy). I w tym piasku osadzę kamienie, które koparkowy wykopywał przy robieniu GWC (i jeszcze wykopie bo dopiero 1/3 za nami).
Jak się z tym uporam - tzn z piachem bo kamienie to pieśń przyszłości, pozostanie zlikwidowanie hałdy ziemi z ogródka. Zapowiada się odchudzający sierpień.
...prawdziwi twardziele robią ogniska!
Parapetówka się odbyła, wszyscy przeżyli, chałupa też. Wcześniej proboszcz poświęcił chałupę z naciskiem na sypialnie i stałym, tekstem: nowa chałupa, nowy potomek. Się zobaczy ;)
Tuż przed parapetówą, rzutem na taśmę praktycznie udało się skończyć taras. Praktycznie - bo pomalowaliśmy go dwoma warstwami drewnochronu bezbarwnego, zostało jeszcze położyć jakiś kolor na wierzch. Niestety oleje są drogie, więc na razie będzie taki.
Schody - część z której jestem najbardziej dumny.
Deski przycinał i przykręcał Tato. Cyklinowałem osobiście bestią wypożyczoną od kierownika budowy (1972 rok, spółdzielnia pracy Wrocław). Papieru poszło masa, ale i tak taniej niż gdybym wziął cykliniarza.
Muszę jeszcze ładnie obić boki deskami i posadzić jakieś krzewy. Nie mam na razie koncepcji jakie, ale porzeczki też by były fajne. Z agrestem.
Na potrzeby imprezy wykonałem przepiękny żagiel przeciwsłoneczny z czterech zasłon od Mamy - były to pierwsze zasłony w moim domu rodzinnym. Mają więc już 35 lat.
Zszyłem je sznurkiem i zaczepiłem pinezkami do deski podrynnowej a u dołu - linka plus śledzie w trawniku. Koncepcja jest fajna, więc trzeba będzie na allegro kupić żagiel i jako dach nad tarasem będzie git.
Rodzinę mam dużą - dostałem w prezencie ślubnym od małżonki ;) Przyjeżdżali na raty, zeszło do nocy. Testowaliśmy piwa z małych browarów.
W ramach podziękowania za pomoc przy budowie naszego domu na ścianie nad stołem w centralnej części domu zawisła taka kompozycja:
Jest na niej każdy, kto pracował. Niestety pomysł zrodził się już po budowie i nie mam zdjęć moej Mamy, która wszystkich roboli przez cały ten czas karmiła pysznymi obiadami. Dziękujemy za to mocno Mamo!!!
Smażylim kiełbaski, testowalim piwo...
... każdy zachowywał się jak zwykle ;)
Teraz czeka mnie tylko jeszcze wizyta i chrzciny wykonane przez tą ekipę, i będzie można spokojnie mieszkać.
;)
Szafki pod schodami zrobiłem wg prostego pomysłu z resztek płyt MFP. Tutaj projekt bez frontu aby można było połapać co i jak:
Szafki łączone są kątownikamiPod spodem, mniej więcej w 1/4 i 3/4 długości, w osi podłużnej dałem po jednym kółku, aby się nie wyginały w dół. Niestety wersja z kółkami wymusza, aby poziomy były równe. U mnie pod torr kółka pod schodami dałem po prostu po panelu.
Boki trzymają się na szynach 60cm, udźwig 35kg. Generalnie miało być bez kółek, więc takie wybrałem, z kółkami udźwig praktycznie nie ma znaczenia.
W środku (pod schodami) zrobiłem konstrukcję aby do czegoś te szyny przykręcić. Dwie wyższe półki są na czterech szynach. Przykręcanie szyn górnych to najtrudniejsza część tej pracy, wystarczy, że się machniesz o milimetry i któraś będzie krzywo - szafka nie wyjedzie.
Jak widać, u mnie wystarczyło dobić kilka belek z resztek konstrukcji, pod schodami murowanymi trzebaby zrobić całą konstrukcję. Ma to o tyle zaletę, że szafka może być węższa, u mnie musi mieć ok 52cm szerokości. Optymalna szerokość to około 40cm. Konstrukcja może być taka:
Zdjęcia kuchni będą, jak tylko skończymy ją dopieszczać ;)
Jak w domu są drzwi wewnętrzne, to jakoś tak milej się człowiek czuje.
W wiatrołapie też wyładniało. Chodniki w IKEA kosztują kilka dukatów, te od Mamy są bezcenne i na zamówienie ;)
Schody obite wykładziną z odzysku. Wyszły bardzo fajnie.
Łazienka doczekała się w końcu kabiny, pamiętajcie dziateczki: jak brodzik jest 80x80 - zasłonka to ZŁOOOO!
W kuchnii mamy też spiżarnię, w sensie ścisłym to pod kuchnią.
I na koniec najlepsze: firanki od Anki. Szwagierka jest krawcową, i to z tych bardziejszych: z talentem i wyobraźnią. W prezencie od rodzeństwa Małżonki dostaliśmy firanki do wszystkich . Tu salonowe i Weroniki.
Spadam wieszać żyrandole. Taras, że względu na pogodę, czeka na cyklinowanie. Cykliniarkę pożyczyłem od kierownika budowy. Konkretna z 1972 made in Poland.